Ile razy, Panie
Kąpałem się latem w bukowych liściach
Płoszyłem płoche sarny
Twoje małe rude cuda
Wracałem i nie mówiłem nikomu o Tobie ani o nich
Ile razy też mijałem takie miejsca
Nie mając czasu na spokój i zachwyt
Mijałem Twoje lasy jak stację Sławki
A Ty chyba je stworzyłeś od ręki przepięknie
Nie oczekując spojrzeń publiczności
Nic od nas nie chcąc oprócz miłości
(A jednak spraszam przed obraz Twoich synów, ich żony i matki
po ich dobrej, ciężkiej pracy)
