Naprawdę rzadko jadę w tę stronę. Z miejsca urodzenia dokładnie przeciwnie niż na Tczew i Gdańsk, co mi się dawno przejadło. Na Piłę, w świat ten zachodni do siostry. Dziś życie jest dobre. Poukładałem wszystkie studenckie sprawy nad wyraz szybko – ostatni dzień stycznia – i jadę z wolną głową, bez niczego na głowie mojej, Lipka Krajeńska niech żyje. Tu mnie niegdyś maluchem czerwonym odstawiła pani w ładnych trampkach niebieskich. Stoimy, mijanka chyba będzie. Chłodny jest dzisiaj świat, ale „niegdysiejsze śniegi1” prawie zupełnie stopniały. Świat jest dziś sucho zmrożony, każdy wie jak.
Przedział się powoli nagrzewa. Pociąg szumi po szynach przez pola. Styczeń, a bladozielone trawy już chcą wiosnę i ja. Zesztywniały młode kości z zimna mi. I zapomniałem wziąć termos z Morenowa, będzie ze mną jakoś za tydzień, jak i gitara, i już całkiem będą wakacje przez dwa tygodnie. Z nauką nie można przesadzać, choćby tak była wartościowa, jak ta, która mi dni wypełnia w Trójmieście. Czas się urwać, brakuje mnie na polach i w lesie, nie oszukujmy się. Zakrzewo Złotowskie. Tu ma stację końcową „Blues Express2 ”. Jak mi szkoda, że nim jeszcze nie jechałem, to tylko harmonijka wie. Ale nic.
Trudne to pisanie dzisiejsze. Mało w sobie ma z tego, co było. Szaleństwa tego notowania wszystkiego, obsesji obserwacyjnej. Mało w sobie mam z tego, co byłem, dzisiejszy. Każdy przeżywa w życiu coś, te przeżycia z nim coś robią. Kształtują, zmieniają. Wiadomo. Nie piszę tak przewspaniale, jak bywało, może nie widzę tyle, albo nic, ale dobrze mi. Mimo. Z bardzo prostej rzeczy, jest ciepło i jedziemy. Jedziemy Złotów miasto latarni morskiej śródlądowej. W niej samej Samotność mieszka, siostra moja czuła. Powybijane szyby i spray zmarnowany na wulgarne słowa, czyli wejście do tunelu. Jak szkaradne, jeśli wspomnieć początek secesji, paryskie „Metropolitain3„ ozdobnie stalą i szkłem wykończone. Jednak piszę. Jednak piszę, bo chcę pisania. Chcę siebie takiego piszącego, co oddycha światem. Chcę pojechać do Wrocławia. Zupełnie daleko, w zupełnie inny świat, który jednak widziałem i pamiętam. Miasto które kocham, gdzie z moim ojcem oglądaliśmy mecz finałowy Mundialu w Azji, w którym Ronaldo Luís Nazário de Lima wbił dwa Niemcom i powiedzieliśmy, że jest sprawiedliwość na świecie. To miasto i wszystkie mosty jego zawsze mi będą przypominać, więc chcę być tam znowu. Kilkaset kilometrów szyn to kolejna zaleta. Krajenka. Jest coś takiego jak Krajna, i chciałbym wiedzieć, o co chodzi. Krajeńskie są Strzelce, niedaleko już niemieckiej granicy, i Kamień jest Krajeński, prawie pod Chojnicami. Czymkolwiek jest, Krajna jest długa. I jej miasteczka są małe i ciasne i tyle wiem. Miłe są oczywiście moim oczom, niech żyją.
Stacja Skórka. Za dwanaście minut mamy być w Pile. Niech nam będzie.
Niech mi Ziemia lekką będzie, zmartwionemu…
Zmartwienie moje. Teraz dopiero mi się zaczyna opowiadać: o co mu chodzi. „Jest super, jest super, więc o co ci chodzi?4 ”, śpiewał Muniek Staszczyk z zespołem… O co ci chodzi, zmartwienie moje, o co mi chodzi, zmartwionemu?
Nie jest, jak bywało. Nie jestem, jaki bywałem. To jest fakt i żyję z nim, żyjemy ze sobą chociaż to nie jest łatwe z kimś takim – i z drugiej strony z czymś takim – wytrzymać. Tak jestem zbudowany ja, że lwią część mnie stanowi tęsknota za prawie wszystkim, co było a czego nie ma. Za prawie wszystkimi. Za Kielcami, żeby daleko nie szukać, bo wie moja głowa, że lepiej nie szukać daleko. Lepiej nie szukać daleko wstecz, ale właśnie wytrzymywać ze mną takim, i z faktem tym tego życia jakie jest. Lepiej żyć. Wiadomo. Lepiej-nie-łatwiej. Ale tęsknoty mojej nie wyłączę, nie wyrzeknę się jej nawet i nawet nie chcę. Ona we mnie jest piękna, tak uważam, jeśli coś we mnie jest piękne, to ona. I zmartwienie to, że nie jest jak bywało, że w istocie lepiej-żyć-nie-łatwiej i wiem o tym. Żyję z tym faktem i bywają dobre dni, ale ile dni żyłem bez niego, z samą tęsknotą, nie żyłem? Było trochę tego. Tęsknię nie wyłączę tego. Nie za jedną rzeczą i osobą i nie za jednym dniem. Za legionem5. Za legionami. A oto Piła Główna za oknami, ale chcę mówić dalej i będę, tylko wysiędę. Lubię to miasto.
I niech wie ten świat, że jest i on dobry i jest w nim piękno dla mnie, i istnieją obok siebie: zadowolenie teraźniejsze na peronie pierwszym w Głównej Pile, i tęsknienie czasem za czymś albo wszystkim. Kupowałem siostrze kwiat w kwiaciarni za tunelem, bo jest dzień szczególny. Mówi pani: „Co pan ma taką awersję do czerwonych róż?” Mówię jej, że czerwone róże są banalne i zgoda. I uśmialiśmy się lekko oboje. To wszystko warte, świecie mój.
Zmartwienie moje, może tak małe jest (jest, nie zamierzam mu zaprzeczać), że już mu dobrze na razie, już mi dobrze na razie, w rzeczywistości. Bo przecież dziś szczególny dzień, radość dla mnie i siostry, której nie widziałem długo. Dzieją się zmiany i niektóre są trochę dobre. Zacząłem rozmawiać do ludzi, o czym wie pani z kwiaciarni. Mówię trochę więcej. I mogą dowiedzieć się ludzie, że ja w istocie dobrze im życzę. I nie jestem zły chłopak, którego by się trzeba obawiać. Autobus szynowy do Krzyża. Ma jeszcze pięć minut do odjazdu. Gdybym miał herbatę, tobym się nią grzał.
Zaznaczyłem dwa koła czarnym pisakiem na mojej mapie. Dwa nowe koła, dwa plany do zrobienia. Rawicz, w domyśle i Wrocław przepiękny, i Stargard Szczeciński z jego kościołem na wysokiej górce i rzeką Iną i cmentarzem z tysiącem „aniołków6”. Trasy mi trzeba, chcę ruszyć szynami i drogą jak najlepszym latem. Jakby było lato. Z wolną głową bez niczego na barkach moich.
Z głową pełną tęsknoty, ale jednak wolną.
2009

*Spokojnie, to tylko taki tytuł, co mi przyszedł do głowy, nie należy czytać tych słów w ich zwyczajowym znaczeniu.
1 Francois Villon, „Ballada o Paniach Minionego Czasu”, przekład: Tadeusz Żeleński (Boy)
2 Cykliczna letnia impreza – koncert bluesowy
3 Mam na myśli słynne secesyjne wejścia do paryskiego metra, proj. Hector Guimard; Oryginalne prawdopodobnie jeszcze do zobaczenia na stacji Porte Dauphine, zrekonstruowane jeszcze w kilku miejscach.
4 T.Love, „Jest super”, tekst: Zygmunt (Muniek) Staszczyk, muzyka: Jarek Polek
5 Legion – tu: po prostu wiele osób.
6 Zadumałem się tam kiedyś nad wieloma grobami dzieci, wiele z nich na nagrobkach nazwano „aniołkami”
Na zdjęciu wieża ciśnień ze Złotowa, owa „latarnia morska śródlądowa”.