*Wszystkim kierowcom.

Wtorek wieczorem siedzę w pociągu do domu. Bydgoszcz Główna. Przyleciałem pośpiechem z Torunia zmieniłem peron i oto. Oczekujemy na odjazd. Słońce zbliża się do zachodzenia. Ja sam chciałbym pospać. Szczerze chciałbym umieć położyć się wcześnie i długo pospać po całym dniu pełnym wrażeń.

Wczoraj wyszło, że nie mam jeszcze załatwionej praktyki ani mieszkanie do mnie nie dzwoniło, więc zaskoczył mnie wolny dzień. Pewna osoba zaś zechciała dziś spędzić ze mną dzień w Toruniu nad Wisłą (Toruń jest przepiękny i mówię to nie tylko dlatego, że jestem z Gdańska). Kogoś takiego jak ja na przemierzenie z półtorej setki kilometrów dla towarzystwa ludzkiego i miasta pięknego długo nie trzeba namawiać.

Mamy pierwszy dzień września. Jak głosi zabawny według mnie facet w reklamie radiowej „Koniec wolności i nieletni pójdą siedzieć. W szkolnych ławach. ”  A studenty mają jeszcze miesiąc na latanie. Inna rzecz, że ja swój najpewniej spędzę na budowie. Ad rem1. Lekko po siódmej wyszedłem z domu w bluzie, bo od nocy było jeszcze zimno. Starannie uniknąłem jazdy autobusami ze złotą polską młodzieżą, aż taki nie byłem pośpieszny. Swoimi drogami z życzliwymi kierowcami, dwoma panami, co skądinąd jechali malować coś w szkole. Dowieźli mnie do krajowej dwudziestki piątki, z której małego kawałka wyskoczyłem na Chojnice.

Kolega podrzucił mnie na Towarową, więc do Tucholskiej mało zostało. Z wylotu bardzo szybko dalej, młody wjeżdżający z podporządkowanej zaofiarował się sam niemachany, że zabierze do Tucholi. Jak burza od rana.

Stacja Stronno, następna stacja Wudzyn. Zapomniałem już nazwy tej trasy. Złota poświata nad lasem po prawej podpowiada – tam jest słońce. Ten pociąg złożony z trzech szynobusów złączonych wcale pędzi. Szkoda, że siedzenia w nich są w jedną stronę i nikomu się nie chce dawać ich na obrotnicę i prawie zawsze jedzie się plecami.

W Tucholi dłużej wypadło posiedzieć, bo za dużo tam na szerokim awaryjnym się działo. Mało obeznany kierowca „TIR-a”, który zepsuł swoją zabawkę chociaż przyszedł później stanął wbrew wszelkim konwencjom i kulturom przede mną i machał tarczką od tachografu. Tłumaczył mi się, że musi się dostać aż na Śląsk.

Łuk słońca na chwilę wyjrzał znad niższych leśnych drzew, jak tarcza piły czasem wygląda nad korę przerzynając się przez duży pień. Światełka na szlabanie pyłgają, jak się mówi w Toruniu swoiście na mruganie. Serock.

Mnóstwo młodzieży tucholskiej szkolnej mniej i bardziej uroczystej na moim wylocie przewijało się. Rzadko jest mi życzliwa młodzież szkolna, ucieszyłem się więc bardzo ze zmiany atmosfery na leśną, kiedy pani młoda zabawna przestawiła mnie parę kilometrów do Rudzkiego Mostu.

W Serocku czekaliśmy na mijankę, drugi skład z trzech szynobusów leciał na Bydgoszcz a właściwie teraz na zwrotnicy dwa tory zlały się w jeden. Jestem senny, ale chcę opowiadać. Ewentualny odbiorca wieczorny powie sobie tutaj „chcę czytać, ale jestem senny.” To nic. Księżyc biały w pełni już dosyć wysoko, słońce już za horyzontem. Kiedy byłem mały nie mogłem pojąć, że czasem te dwa niebieskie ciała są razem na niebie. Pyłgają do siebie. W Świekatowie zapalili już latarnie, żeby nikt się nie bał.

Od Rudzkiego do Stolna z panem, co słuchał śląskich (ślązackich?) przyśpiewek w rodzaju Karliku Karliku co tam niesiesz w koszyku”. Nie takie rzeczy już w wozach słuchałem, więc nawet nie śmiałem się bardzo w środku. Kilka dni temu jednak lepiej mi się jechało na Gdańsk z przedstawicielem handlowym, przy koncertówce Pidżamy Porno. Pan pomorski ślązak miał za to CB i dzięki temu dowiedział się że Grupa się korkuje (jechał do Grudziadza), i w konsekwencji nie skręcał w Świeciu a w Stolnie, co mi wyszło po drodze. Wołał na moją prośbę o jakiś lift do Toronto, ale nikt się nie odezwał.

Następna stacja cudny dziewiczy dziki Wierzchucin leśny. Muszę tam kiedyś na dobre wysiąść, bo ciągle nie wiem, czemu tak dobrze mi się kojarzy. Jest tylko podejrzenie, że tam nic nie ma, a ja lubię takie miejsca, w to mi graj. Telefon (kiedyś nie było tego, że człowiek zawsze w kontakcie) nie ma zasięgu. Latarnie mają prąd. Mała dziewczynka stoi na peronie wyprostowana, jakby na kogoś czekała. Dwa perony dalej stoi skład – na oko Laskowice albo Czersk.

 Znalazłem ulotkę ze schematem połączeń Arrivy PCC. Jednak dobrze, że są. Chciałbym zaliczyć wszystkie te trasy przez lasy – bo szynobusy te często gęsto przez Bory Tucholskie pomykają.

Łysomice się nie korkowały, światełka, płynnie, wszystko elegancko się mieściło w lewoskręcie – tak było jak zapowiedział przez CB kolega z przeciwka. Ten co mnie dowiózł do miasta pytał czy nie prościej byłoby kupić samochód. Inny rodzaj przyjemności i podróży. Zbyt szczere – bo bezczelne – byłyby słowa, które mi się zawsze nasuwają „po co mi samochód, przecież pan go ma”. Przecież na drodze jest mnóstwo samochodów – i wciąż sporo dobrych ludzi. Wszystkim im z miejsca tego, z pociągu wieczornego.

Za chwilę zbiór punktów za oknem okaże się Tucholą, i opowieść ta – i ja – zatoczymy koło.


Fragment zdjęcia; Źródło: by Dawid9999 [CC BY-SA 3.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], from Wikimedia Commons
Fragment zdjęcia; Źródło: by Dawid9999 [CC BY-SA 3.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], from Wikimedia Commons
Autor zdjęcia: Kudak [CC BY-SA 4.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0)], from Wikimedia Commons
Autor zdjęcia: Kudak [CC BY-SA 4.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0)], from Wikimedia Commons


łac. „Do rzeczy”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Name *