Od góry, na tle nieba białosiwego odbija się krzyż z kołem pośrodku, jak w monstrancji. Stoi na kuli, może kuli ziemskiej i wieńczy cebulasty hełm z zielonej blachy. U jego spodu granica nieba i lasu nadmorskiego. Dalej słupek wieży, w jasnym ziemistym kolorze, może jasnej gliny. Zamknięte drewnem okno z pełnym łukiem, przy łuku nad rogami wieży dwie woluty, na nich jeszcze kawałki tej zielonej blachy. Pod oknem gzyms dzielący tę część wieży mniej więcej w połowie, u dołu wbija się trójkąt szczytu dachu z małym kominem, czerwona dachówka obramowuje go. Więcej już stąd nie widać, wszystko tonie w zieleni koron drzew, czerwieni dachów i oczach okien z najwyższych pięter domów.







